niedziela, 18 lipca 2010

już po morzu i szpitalu, więc po domu...

    ... chodzę i zastanawiam się nad słowami Mirona Biłoszewskiego, który w jednym ze swoich wierszy stawia się w roli stróża podobnego temu z książki Salingera i pisze "ja stróż latarnik nadaję z mrówkowca". Trochę tak się czuję i ja. Ten rok miał być lepszy. A nie jest. Taka ironia. W zasadzie nawet mnie nie dziwi. Nie przeraża. Jest jak jest. Rodzic mój płci męskiej jest dzielny, dziadek pradziadek również. Dorównuje im dzielnością drań, a może nawet przewyższa. Ja nie jestem dzielna. Już nie daję rady powoli. Pobyt nad morzem był intensywny i upalny. Pobyt u Asi domowy i przemiły. Pobyt w szpitalu nagły, pełen złych myśli. A miało być normalnie. Byliśmy na konsultacji, mieliśmy po powrocie ustalić termin operacji, ale ona sama się wymusiła zbyt nagle. Może za sprawą jodu w Ustce lub jego braku w powiatowym. Może za sprawą upału. Może za sprawą jeszcze jakąś inną. Nie wiem. Nie wiem również, czemu musieliśmy widzieć, jak nasze dziecko się dusi. Nie wiem, czemu musieliśmy czekać pod drzwiami bloku operacyjnego tak długo i bez informacji. Nie wiem, dlaczego był w pełnej narkozie ponad czterdzieści minut, chociaż normalnie zabieg trwa około piętnastu. Nie wiem, dlaczego ma grupę krwi z dwoma podgrupami, jedną jako dawca, drugą jako biorca i jako biorca jest w mniejszości. Wiem natomiast, że mogę znieść dużo w pełnej gotowości do działania, a ślubny jest obrzydliwie opanowany i rzeczowy zawsze. Wiem także, że coś, ktoś, może Ona nad nami czuwa.
    Za tydzień jedziemy do puszczy. Teraz drań dochodzi do siebie w warunkach sterylnych i domowych. Cieszę się, że nie zdążyliśmy zostawić go w ramionach dziadków, aby wyjechać z okazji kolejnej rocznicy ślubu. Nie mam siły myśleć, nie chcę gdybać. Nie chcę wyjeżdżać bez niego nigdy. Odpoczniemy w puszczy. A rocznic jeszcze wiele przed nami. O tej teściowie zapomnieli podobnie jak i o urodzinach. Ironia. No tak...  Ale na wszystko mamy jeszcze sto lat. Co najmniej. Przecież. klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz