czwartek, 11 października 2007

Od wczoraj...

    ... moje piece huczą! Huczą, mruczą, syczą i ciepło ogromne kaflami oddają... I mimo, że nie węgiel w nich a grzałki elektryczne, to pokoje napełniły się zapachem wypalanej gliny. Jednym słowem, magicznie zaczyna się robić w powietrzu. Tą magią chłodu za oknem, a ciepła ogromnego w domu, zapachem miłym, choć specyficznym jednocześnie. Koty układają się przy piecach i tulą całymi ciałkami, dwulatek rączkami gładzi kafle, a ja najchętniej bym fotel do jednego z pieców przysunęła i przezimowała w nim...
Huczą również emocje. I myśli też huczą... A o czym?... no to już hm... sekret...!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz