sobota, 10 listopada 2007

Upojną noc...

    ... spędziłam dzisiaj...
Na twardym, plastikowym krześle na oddziale ratunkowym... Przy łóżku najszczęśliwszej, która znowu nam gdzieś uciekać w inne wymiary próbowała.

Jest już dużo lepiej. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że dobrze.

Dopiero weszliśmy do domku. Teraz chlupnę kawę i idę pod prysznic. Oj... długi i obrzydliwie gorący.

PS. Jeśli pozytywy magiczna odczytała z tarota równie dokładnie, co negatywy, to czeka nas iście świetlana przyszłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz