środa, 6 stycznia 2010

zakręcony wtorek, czyli czwartek, a właściwie środa

    - Jeśli tylko będę chciał, zostanę muzykiem rockowym! Albo cały wysmaruję się masłem orzechowym! A wy niczego nie będziecie mogli mi zabronić!! - krzyknął Chowder, bohater jednej z kreskówek.
- On ma rację - skonstatował zaabsorbowany drań.

    Śnieg sypie, mróz szczypie, pani nabyła wysokie kozaki wiązane i ścięła włosy bardziej niż bardzo i to właściwie bez powodu. A w dodatku dzień się dłuższy okazał tak po prostu i nagle - wychodzi pani we wtorek ze szkoły i widzi. Normalnie tak i wszystko. Chociaż wtorek o ja miałam za czwartek, więc wszystko było możliwe. Co prawda dzisiaj też miałam czwartek. No i żeby nie było, mam absolutną świadomość tego, że czwartek jest jutro.
Hm... a może to wszystko właśnie przez ten czwartek? Przyczyny wszak muszą być. No niby może wszystko dziać się i bez nich, ale zawsze lepiej jest mieć jakiś powód. Ale w takim razie to przez czwartek mnie wszystko bawi i rozśmiesza, a na ulicy znajomych nie poznaję. I połowy nie słyszę, jak już postarają się, abym ich poznała. Może to dlatego spaliłam i ciasto i chleb i obiad, drań robił aniołka na śniegu zaraz po wyjściu z tenisa, bo chciał, a ja pomyliłam saunę parową z suchą i zamiast na jogę zapisałam się na jakiegoś dziwoląga i zapomniałam połowy nad wyraz ważnych papierów i papierków, które są wiernymi kopiami innych równie ważnych, do szkoły, w której dzisiaj wystawiałam oceny?
Ale przecież nikt nie może mi zabronić posiadania trzech czwartków w jednym tygodniu. Bo to przyjemne. Hm... klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz