piątek, 11 kwietnia 2008

ja, hedonistka...

    Zastanawiam się ostatnio nad sprawami pokory i pragnień, powinności i chęci faktycznych. Obserwuję siebie, podaję koleżankom chusteczki i ramię do wypłakania żalów, słucham kobiet przygodnych, spotkanych w parku, na deptaku, gdziekolwiek... A słucham uważnie i do siebie odnoszę i ze sobą porównuję. Jak to łatwo całe życie obcej osobie w trzech zdaniach streścić i kondycję własną ocenić prawidłowo...
Świat pełen jest kobiet, które w dorosłość wrzucone zostały. Takich, którym matki na drogę nie dały ani pewności siebie, ani świadomości własnej wartości. Takich, które cierpią, bo chcą, a boją się chcieć... Przecież już małej dziewczynce w głowę się wpaja, że ma być grzeczna i miła, dziewczyna zaś o porządności i skromności słyszy nie raz i nie jedna...
Nie jestem dziewczynką, ani dziewczyną... Z całą świadomością powiedzieć mogę, że delikatność cenię w sobie i wrażliwość niemałą, ale ani grzeczną, ani porządną nigdy nie byłam w oczach własnych. Takie nie istnieją przecież... A nawet jeśli któraś w ramy owe się da wpędzić, to cierpi i męczy się jej dusza i pragnienia tłamsi i spycha na dno, aż o wątrobę zawadzą. A kiedy już dłużej ukrywać nie może, wybucha z siłą zbyt wielką i zadziwia otoczenie, że mąż, że dzieci, że taka spokojna zazwyczaj, że nigdy niczego dla siebie nie chciała...
No właśnie!!...  Słucham opowieści o życiu, o troskach, o marzeniach, o chceniu tego i owego, o obawach i strachu przed oceną. Sama zagłębiam się w siebie i czasem demony w myślach znajduję... A jednak... A jednak o pragnieniach mówię i biorę od życia to, co na mojej drodze postawi. Słowa wyrzucam z siebie z siłą ogromną i szczerością zbyt szorstką do przełknięcia dla niektórych... I chcę. Chcę rzeczy zbyt wielu, do każdej dążę systematycznie i pewnie. Może pod wpływem chwili, może za sprawą egoizmu wrodzonego kobiecie siebie świadomej... Ale pragnę i pragnąć nie przestanę. Nie proszę, nie błagam, nie zaklinam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz