niedziela, 3 lutego 2008

telefon mężusia

    Mężuś ma telefon komórkowy. No mężuś to ma chyba trzy telefony komórkowe... Znajomi mężusia też mają telefony komórkowe.
Tak...  wszystko przez te telefony... Gdyby nie telefony bowiem, nie porozumiałby się ze swoimi kolegami. Oni nie porozumieliby się z żonami swoimi, a wszyscy razem nie potwierdziliby (oczywiście przez telefon), że do nas przyjdą.

Mężuś zarządził, że pić będziemy żubrówkę... Tak... żubrówka jest winna również...
Nie ma już bowiem w domu kropli szkockiej, nie ma w domu kropli finlandii, nie ma w domu kropli czystej finlandii, nie ma w domu kropli jakiejś tam jeszcze, ale jest dużo... żubrówki.

Za to koledzy mężusia żony mają świetne. Już się zdążyłyśmy umówić. Same.

                                                               
PS. A tego (jakkolwiek to brzmi...), aż szkoda nie zapisać:

żona 1: Przegraj mi od nich film ten i ten.
mąż 1: Mieliśmy je przecież.
żona 1: Ale nie obejrzałam, a już skasowałeś.
mąż1: No ale po co ci???
żona1: Nagraj mi te filmy.
mąż 1: Ale i tak nie obejrzysz...
żona 1: Skoro i tak nie pijesz niczego to idź tam sobie do kąta i popatrz w komputer, a przy okazji nagraj mi te filmy!!!!!!

                                                                   *

mąż 2: Ale niech one we trzy sobie idą do tego kina, jak chcą. Niech idą same jak chcą iść same. Są przecież wolne i mogą robić, co chcą.
mąż 1 i mężuś: Niby tak, ale co z obiadem wtedy będzie?

                                                                   *

mąż 2: No ale ty masz jakiś kompleks? Dlaczego mają nie iść same?
mąż 1: Bo ja też chcę iść.
mężuś: Niech idą. My zobaczymy na komputerze.
mąż 1: Ale ja chcę iść.
mąż 2: Nie chciej iść, bo i ja wtedy będę musiał iść, a co ja będę robić przez 2 godziny w kinie?

                                                                   *

mąż 1: Wy się lepiej numerami nie wymieniajcie, bo to może być fatalne dla nas w skutkach.
                                                                   *

mąż 2 do żony 2: Bo ja jestem wobec ciebie lojalny jak pies...

                                                                   *

ja: Przygotowałam chyba za mało jedzenia.
mężuś: Nie martw się o jedzenie - martw się o alkohol...

                                                                   *

mąż 1: Jak to jest? Kobiety piją, a my się głównie przyglądamy...
mężuś: Nie pytaj. Ja już nawet nie próbuję tego zrozumieć...
mąż 2: Są wolne - tego się trzymajmy...

                                                                   *

żona 1: Dlaczego ty masz takie różowe w szklance, a ja żółte?
ja: Bo ja was wyprzedziłam.
żona 2: Kurcze, a ja mam jeszcze to z colą...

PS2. W następną sobotę znowu mamy gości...

1 komentarz: