wtorek, 17 czerwca 2008

czubek góry lodowej...

    ... pani dzisiaj ruszyła... A nikt chyba tak jak pani nie potrafi sobie zorganizować z zupełnie niczego pracy intensywnej i brudnej, a w dodatku na cały dzień.

Co zatem pani zrobiła? Ano... popatrzyłam sobie rano w okna. Na ten padający deszcz. Zazwyczaj to w taką aurę nachodzi mnie chętka na mycie okien, ale dzisiaj... dzisiaj to stwierdziłam, że muszę wymienić kwiatki w skrzynkach na balkonie, bo z moich bylin raczej nic ładnego nie wyrośnie. Tłumaczyłam sobie, że deszcz leje i że wytrzymam dni kilka, ale nie wytrzymałam i poszłam po te kwiaty. Nie wiedząc nawet, jakie chcę... Uff... głupich nie sieją ponoć...
I znalazłam. Kolorem do moich róż pasujące świetnie i pięknie pachnące i pnące się i... i jakoś je dodźwigałam. Drań mi nawet pomagał w niesieniu ich wisząc na jednej z siatek.
A potem to już jakoś tak samo poszło... Zmiana zasłon w sypialni, która pociągnęła za sobą wymianę kwiatów w tejże... Przesadzenie kwiatów wszystkich, generalne porządki w całym mieszkaniu i... mycie okien.

A zaczęło się od surfinii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz