piątek, 27 czerwca 2008

... więc

    W nocy myśli się inaczej. Jakoś tak swobodniej... Myśli mogą lekko płynąć i nakładać się na siebie, ale nie tworzą chaosu. Współgrają. Współgrają nawet z ciszą nocną... Pozorną taką, ponieważ pełną dźwięków. I tych z domu i tych z ulicy.
Nawet zegar głośno tyka... Za głośno. Koty zwinięte w dwa kłębuszki tulą się do mnie od dawna... Ale od nich ciepło...uff... I od tego zapachu dusznego nocno-kwiatowego też gorąco. A nocą pachnie wszystko - i z domu i z balkonu i z ulicy...

I te myśli moje ni to w hoyi, ni to w różach moich balkonowych, ni to w czymś...

    Zamieniłam sobie najwyraźniej dzień z nocą. I to nie byle jaką nocą... Najkrótszą z możliwych i najcieplejszą. Aż żal spać... Więc i nie śpię...
klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz