niedziela, 2 listopada 2008

zamęt

    Od zawsze zatracam się w tym, co robię. Inaczej nie potrafię. Jeśli kocham, to całą sobą. Jeśli nienawidzę, to każdym milimetrem swojego ciała daję temu świadectwo. Jeśli mam coś do zrobienia - poruszę cały układ słoneczny, aby zrobić to najlepiej.
Kiedy postanowiłam wrócić do pracy w szkole, mąż mój własny i osobisty zgłaszał zdecydowany sprzeciw. Nie wiedziałam czemu - on wiedział dobrze, że praca mnie pochłaniała zawsze, a praca w szkole zwłaszcza. Z ustawowych godzin zawsze robiło mi się ich więcej i więcej i więcej. Tym razem myślałam, że tak się nie stanie, bo dom, bo dziecko, bo ślubny, bo tysiąc innych obowiązków i przyjemności. A jednak... A jednak wprowadziłam zamęt w życie naszej trójki, planuję najbliższe stulecie bardziej niż intensywnie i cieszę się, że wróciłam do tych trybów, które tak bardzo moją rzeczywistość spotęgowały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz