piątek, 21 września 2007

już nie...

    Snu mi już nie zakłóca. Oswoiłam i siebie i wszechświat?... I nawet chłód otulający mnie nocą wzbudza już inne emocje.
Tęsknię okropnie. I nagle. Gdy napoczynam kawę, gdy portfel Jej (mój) gładzę, gdy myśleć przestaję... Gdy radio włączam i gdy zasypiam.
I sił do Niej iść jeszcze nie mam. Ale już płakać mogę. I płaczę...
I pogodzenie przychodzi powoli... I tęsknię i czekam... I chyba dlatego się już nie boję...

Dzisiaj dzień taki piękny i taki szczególny... Równe pół wieku nas dzieliło... A teraz już nic... Tylko ta wieczność...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz