niedziela, 6 stycznia 2008

zaczynam rozumieć facetów...

    Wczoraj na imprezie byliśmy. Na takiej, gdzie większości osób nie znałam. Ale poznałam. Nie w tym problem... Chociaż... tak naprawdę to właściwie problemu nie było żadnego. Było za to zdziwienie. Moje. Wielkie zdziwienie. Nawet rzekłabym, że olbrzymie zdziwienie... Taaa... olbrzymie to dobre określenie tego zdziwienia mojego...
Ale jak się zadziwić nie miałam, jak zobaczyłam coś, co moje wyobrażenie przerosło... Wyobrażenie wielkości. Rozmiaru znaczy się. I to rozmiaru kobiecych piersi dotyczącego... Biustu, jak kto woli. Z resztą nie wiem, czy to biust, czy piersi... Na TO określenia właściwego znaleźć nie potrafię...To było coś wieeeeelkiego. No i dodać muszę, że również i pięknego jednocześnie.
Poznałam żonkę znajomego. Żonka, jak żonka. Miła jest i sympatyczna. Żonka jednak w pewnej chwili zdjęła sweterek i... No i buch te jej piersi na wierzch niemalże, bo dekold miała przesadzony. No i tak się to pochyla, to schyla, to sięga coś przez stół. A ten jej biust to w te, to we wte, to niemalże sam sięga po coś. To się ten materiał tej bluzki jakoś w dół ciągnie, to znowu jakoś na bok się o coś jakby zahaczał. A te piersi normalnie niemalże na wierzch wyłażą i własnym życiem żyją.
No napatrzyć się nie mogłam... Toż jak żyję i kobiet znam wiele, to czegoś podobnego nie widziałam do wczoraj.
No i wzrok mój te cyce ciągnęły i ciągnęły i aż mi głupio było. I nie wiem, jak to tak można stóp własnych nie widzieć i tego, co pod stopami. I tak ciągle myślę, że to trochę i ciężko być musi tak dźwigać tyle kilogramów...
Ha! i wcale złośliwie tego nie myślę. Ze zdziwieniem i podziwem i... normalnie z fascynacją jakby...
I tak sobie też myślę, że hm... normalnie jak facet się chyba czułam z tym swoim zadziwieniem...
Niestety chyba zaczęłam od wczoraj rozumieć facetów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz