czwartek, 20 marca 2008

oddech

    Wreszcie chwila oddechu dla mnie. Takiego absolutnego... Z kawą i ciastem - odrobina grzechu nie zawadzi. Co więcej, należy się nawet.
Drań spędza miło dzień u najszczęśliwszej, do której klasycznie się wprosił. Ja zaraz wybieram się spacerkiem po niego... Ale na razie jestem sama ze sobą i ze swoimi myślami. Spokojna, uspokojona już. Emocje rozemocjonowane jeszcze, ale jakby właściwy tor wyczuły. Werbalizacja myśli swoich pomagała mi zawsze. Pomogła i tym razem...
Jutro mąż mój własny i osobisty już będzie w domu. Mamy zatem kilka dni dla siebie. Potrzebuję ich. Bardzo. On chyba również, ponieważ dzisiaj od rana odczytuję coraz to nowe zapytania i informacje. A to o prezencie, a to o wyjściu na koncert, a to o planach, o których nic więcej powiedzieć nie chce.
Dobrze mi. I tak spokojnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz