czwartek, 6 marca 2008

zaplanowane zakupy...

    ... pani miała jeszcze dzisiaj rano. Ha! pani dokładnie wiedziała, co kupić chce! Pani sobie bowiem wcześniej przyuważyła w sklepach to i owo, a dzisiaj poszła w konkretnym kierunku i celu. Taaa...
Pani potrzebuje białe bluzki koszulowe do pracy i - o dziwo! - takie właśnie pani znalazła... Tak jak i znalazła pani ten satynowy żakiet z paseczkiem srebrnym i tą zabójczą seledynową torebkę i jeszcze kilka innych cudeńków...
Zostawiła zatem pani dzisiaj dwulatka byłego w objęciach najszczęśliwszej i pognała na zakupy. I spotkała pani ekspedientkę, która się po pół godzinie panią nie załamała...
Pani bowiem przymierzyła ze dwadzieścia bluzek białych. Najróżniejszych. Z krótkim rękawem, z długim, z plisami, z falbanami, z patkami, z różnościami... Przymierzyła pani kilka czarnych żakietów. Obejrzała pani całe mnóstwo torebek seledynowych, czerwonych, pomarańczowych. Mając oczywiście wszystko upatrzone wcześniej i niemalże wybrane...
Pani dokonała zakupu... A jakże! Pani by po tylu męczarniach nie kupiła niczego? Pani kupiła... czarną bluzkę absolutnie koszulowej nie przypominającej, fioletowy żakiet oraz czarną torbę.

No... tylko pani dalej nie ma się w co do pracy ubrać... klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz