niedziela, 29 kwietnia 2007

dlaczego znowu wiedziałam lepiej?...

    Jak zwykle nie mogłam zawierzyć na słowo i musiałam organoleptycznie (czy jak kto woli: empirycznie) sprawdzić. No i jak zwykle mam za swoje!...
Mieliśmy z mężusiem iść do kina na film Krauzego pt. Plac Zbawiciela. Ale wybieraliśmy się i wybieraliśmy i w tzw. (chociaż nieistniejącym) międzyczasie ktoś ze znajomych film obejrzał i odradził nam. Że niby ja nie zniosę... No i potem jeszcze raz to usłyszeliśmy. Potem raz kolejny. Potem wreszcie zrezygnowaliśmy z zamiaru... Ale jakoś tak film nas korcił i w zeszłym tygodniu mężuś przywiózł płytkę pożyczoną od Beaty. Jeszcze coś tam wspomniał, że Beata prosiła go, abym ja nie oglądała. No i ja poprzysięgłam jej awanturę, a przynajmniej nagadanie do słuchu...
Film wrzuciliśmy wczoraj, jak dwulatek poszedł spać i zaczęliśmy oglądać.
Dlaczego znowu nie posluchałam dobrych rad?! Beatę muszę przeprosić za złość zamierzoną w jej kierunku. Uff...
Jak można stworzyć tak straszny świat? Samemu sobie jak można taki świat stworzyć? Oczywiście wiem, że to fikcja, ale nikt mnie nie przekona, że takie rzeczy pozostają jedynie na taśmach filmowych... Coś okropnego! Świat czarny, bez perspektyw, obrysowany czarną krechą. Krechą, która symbolizuje poniżenie, ból psychiczny i fizyczny, zatracenie swojego ja, desperację. W końcowych scenach musiałam wyjść z pokoju. Jak wróciłam, okazało się, że scenariusz był jednak lepszy, bardziej optymistyczny, niż moje podejrzenia...
Potem dlugo nie mogłam usnąć i bolała mnie głowa. Nie wiem, co bym zrobila w takiej sytuacji... Nie wiem. Obym się nigdy w takiej sytuacji nie znalazła! Nie wiem, jak można kochać człowieka, który pomiata nami i zadaje nam ból. Nie wiem, jak można nie znaleźć w sobie siły na obronę. Nie wiem, bo pewnie mam to szczęście, że nie muszę tego wiedzieć. Boże! Dlaczego takie rzeczy mają miejsce?
... po co to obejrzałam? Po co?...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz