piątek, 27 kwietnia 2007

spieszmy się

    A ja jestem dzisiaj taka nie-smutna jednak, nie-zła, nie-szczęśliwa również. Zastanawiam się nad życiem i światem i pięknem tego, co jest nam dane tu i teraz. Jak często możemy powiedzieć, że żyjemy prawdziwie, czerpiemy pełnymi garściami i jesteśmy szczęśliwi? Jak często akceptujemy siebie i żyjemy w zgodzie ze sobą i światem? Człowiek stale dąży do czekoś, gromadzi coś, komuś zazdrości. Nie wie jednak czlowiek, że kiedyś stąd odejdzie... Sam, bez niczego, w nieznane. Dlatego spieszmy się kochać, spieszmy się żyć, spieszmy się wybaczać. Spieszmy się być ludźmi...
Ktoś odszedł, ktoś płacze, komuś świat się zawalił. Może komuś teraz lepiej będzie... Oby.

A ja? Czuję oddech mojego synka, słyszę jego serduszko maleńkie i przytulam się do ciepła jego całka maleńkiej istoty. Żyję. Wiem, bo czuję. Dla niego, dla siebie, dla wielu. Widzę błękit nieba i słońce nie zmącone chmurami. Pojdziemy na spacer. Słyszę pszczoly w kwiatach na balkonie.
Dzisiaj kogoś żegnamy. Od dzisiaj żyję bardziej świadomie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz