sobota, 25 sierpnia 2007

słów już nie chcę pochopnych

    Wyspana, szczęśliwa i zamyślona popijam herbatę białą z filiżanki bieluteńkiej. Dobrze mi... dobrze mi okrutnie, chociaż sens słów owych jest zastanawiający. Okrutnie. Tak! Tak właśnie. Okrutnie, bo tak dobrze.
Wyciszona i szczęśliwa.
Rozmowy błądziły po sferach prywatnych, intymnych, tych co serce wątrobą i żołądkiem przygniatać potrafią i ból zadają taki, że i krtań przycisną czasami. Rozmowy ze śmiechem dźwięcznym i z łezką w oku, co przez policzek cały jawnie spłynąć może. Rozmowy w oczu osiem i głosem łamiącym się niekiedy. Rozmowy nocą i rankiem i szepty ciche w międzyczasie tak zwanym...
I pożegnanie i powitanie i radość ponowna. I powrót do domu zamyśleń pełen... i przebaczenia. I uścisk nocą mocny tak bardzo, że teraz z zamyślenia wyjść jeszcze nie mogę i jedynie biała herbata to drżenie uciszyć potrafi, a i myśli odgania daleko, bo zbędne..., chociaż jej aromat brzoskwiniowy zmysły podsyca podsyca tak  bardzo.

Dobrze mi znowu i słów już nie chcę pochopnych, przekornych, minionych... Jak dobrze zatopić się w aromacie z tej białej filiżanki płynącym i myśli odpędzić, zmysły jedynie celebrując...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz