piątek, 3 sierpnia 2007

w puszczy będziemy

    Spakowani od nowa już jesteśmy. My, to znaczy ja i dwulatek. Mężusiowe dwie koszulki i spodnie gdzieś tam też upchnęłam, ale jego garderoba w ilości śladowej, ponieważ jedynie na sobotę i niedzielę dojedzie.
Niby to w ostępy leśne jedziemy hasać po puszczy i kąpać się w stawie, a tyle tych rzeczy potrzebnych się zrobiło... Sukienki ostrą selekcję przeszły, a i tak wytłumaczyć sobie nie dałam, że dwie to i tak już za wiele, żeby się do jodły, buka, jaworu i wiązu górskiego tulić... Co mężuś wiedzieć może wszak o ilości potrzebnych sukienek?... No i tak wyszło, że ja i dwulatek zajęliśmy duży plecak na stelażu i jeszcze trochę...
Jedziemy zatem. W mikroklimacie będziemy się pławić i wdychać i oddychać i o drzewa ocierać i w stawach taplać i po dolinie Wisły chadzać.
Dwulatek włoski na milimetr obcięte ma. Ja na wszelki wypadek nie - co by i zwierzyny w puszczy trochę zostało :) Dziadki przejęte, najszczęśliwsza zwłaszcza i do doglądania mężusia zaangażowani. Ba! nawet mały remoncik łazienkowy może uda się załatwić? Tak co by to mężuś za bardzo słomianym wdowcem się nie poczuł...
Klawiaturka domowa odpocznie ode mnie, a ja jak jakiś sygnał złapię, to go wykorzystam, dopadnę i relację zdam...

No tak... Idę jeszcze raz przegląd karteczek zrobić - a nuż o czymś zapomniałam?...

PS. Tęsknić będę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz