czwartek, 8 marca 2007

czuję się dyskryminowana i spychana do mniejszości

    Od wczoraj słyszę wokół o dniu kobiet. Jedni go lubią, inni nie. Jak wszystko. Każdy jest indywidualnością i ma subiektywny sposób odbierania rzeczywistości. Mężuś tenże dzień ignoruje mówiąc, że dla niego ja mam ten dzień przez cały rok. Hm... A  dziadek-pradziadek wczoraj uprzedził, że niby mógłby mi przywieźć kwiatka, ale mu strasznie pognieść mogą owego w autobusie. Czyli jak co roku nie czekałam na nic więcej. Poza całusami od moich chłopaków oczywiście. Co najzabawniejsze, jak miałam jeszcze naśce lat i do bycia kobietą było mi baaardzo daleko, dostawałam zawsze ;) kwiatka albo czekoladę (od taty). No tak... Niby jest w tym jakaś logika, jak jestem kobietą, to dnia nie ochodzę, bo obchodziłam, gdy nią jeszcze nie byłam...
    W zasadzie nie dziwi mnie to, ponieważ absurdy mnożą się wokół mnie. W tym tygodniu mam nieco więcej czasu na lekturę gazet czy wiadomości w Internecie. No i włosy stają mi na głowie. Zaczynam albo czuć się obco na świecie w ogóle, albo zaczynam wariować. Dlaczego? Zawsze byłam tolerancyjna i bardzo wyrozumiala dla inności. Nigdy mi to nie przeszkadzalo, a w swoim otoczeniu miałam zawsze znajomych o różnych światopoglądach, podejściach do życia, rożnych wyznań. Wszystkich szanowalam i nie oceniałam. A jak jeszcze do tego dołożyć wszystkie postaci, będące duszami artystycznymi, wychodzi pełna paleta rożnorodności natury, kultury i światopoglądu. Aż tu nagle czuję się jak zacofana, zdulszczona, dwulicowa bestia czychająca by wyśmiać każdego i za wszystko. Nie mogę powiedzieć Murzyn o Afroamerykaninie, czy nazwać gejem homoseksualistę, bo a nuż ktoś podniesie larum nie mogę powiedzieć Żyd, bo a nuż ktoś to odbierze jako antysemityzm. Poza tym zaczynam czuć się dyskryminowana i spychana do mniejszości. No bo nie wolno mi głośno wyrazić opinii, że homoseksualiści mi nie przeszkadzają, o ile nie legalizują związków i nie adoptują dzieci. A jak jeszcze dołożę swoją opinię, że aborcja to zło i powinna być jednak kontrolowana, a nastolatki nie powinny mieć dostępu do życia intymnego, zaczynam czuć pod stopami płomienie. Co za straszliwe poglądy reprezentuję!!! Jestem istnym zwyrodnialcem i nie ma dla mnie miejsca w postępowym wszak świecie. Inność jest już tak rozpropagaowana, że przestaje być innością i zaczyna mieszać się z tak zwaną normalnością. A może całkiem odwrotnie?
Myślałam, że mój pogląd jest odosobniony, ale gdy z obawą podzieliłam się spostrzeżeniami z innymi, okazało się, że wiele osób myśli podobnie, tylko aż strach się do tego przyznać. Inność jest na topie. Oj!! na pal ze mną!! Jaka inność!! Trzebaby mi prawo głosu odebrać i oduczyć pisać, bo piszę rzeczy straszne. A właśnie mężuś podsunął mi informację, że wiadomościach podali, iż para, będąca rodzeństwem pierwszego stopnia pokrewieństwa stara się o możliwość zawarcia związku malżeńskiego i ma już czwórkę dzieci.
     Jestem kobietą, mam męża i dziecko. Nie palę, nie piję, jestem heteroseksualna. Wierzę w Boga, mam wyższe wyksztalcenie, cenię inteligencję i szanuję ludzi. Mam poglądy prawicowe, byłam przeciwna wstąpienu Polski do Unii Europejskiej, nie zgadzam się na wspólny podręcznik historii dla całej Europy. Wierzę, że Polsce w czasie drugiej wojny światowej były obozy koncentracyjne dla Słowian, Cyganów i Żydow, założone przez Niemców - hitlerowców. Jestem przeciwna aborcji nieuzasadnionej i cierpię na wiadomość o zabitym, maltretowanym, wyrzuconym na śmietnik dziecku. Do tej pory uważałam się za humanistę w pełnym tego słowa znaczeniu. Jestem przeciwna karze śmierci. Nie chcę, by homoseksualiści adoptowali dzieci. Nie chcę, aby moja córka (jeśli ją będę kiedyś miała) musiała iść do wojska. Nie chcę być dyskryminowana za swoje poglądy. Czy mam prawo żyć w Polsce?
A! narkotykow nigdy nie brałam. Wstyd mi. Śmiem mówić to, co faktycznie myślę. Nie jestem wegetarianką. Ignoruję komercjalizm. Czytam książki, których nie pisze Grochola i które nie są wydawane w cyklu literatura na obcasach. Dzienniki ogólnopolskie krytykuję za kłamstwa i brak wiarygodności. Wyśmiewam serial "M jak Milość". Wstyd mi okropnie!!! Powiedzialabym, że kajam się i posypię głowę popiołem... ale mogę kogoś obrazić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz