piątek, 23 marca 2007

tajne stowarzyszenie kobiet wiedzących

    No tak... - stwierdzil wczoraj mężuś, oglądając jakiś serial - nie ma to jak utrzymanie czegoś w tajemnicy przez kobiety. Mówi się o wszyskim, a czego nie zdąży się powiedzieć, to się zdąży w blogu napisać...
Złośliwosć, jak to zlośliwość. Nie ma co! Do mężusia złośliwości się już przyzwyczaiłam. I nawet nigdy mi nie przeszkadzały. W sumie cynizm z niego bije na kilometr, ale i we mnie wcale nie ma go mniej. Ale co do tych tajemnic... Złośliwiec. I żebym to ja jeszcze o jakiś tajemnicach pisała! Fakt faktem, świadomie albo nie, ale udało mu się uderzyć w czułą strunę. Jak to w przysłowiu - uderz w stół, a nożyce same się odezwą ;)
Hm... Po co nam tajemnice? Tajemnica to coś fascynującego przez samą konieczność milczenia na ten temat. Ale po co milczeć w pojedynkę? Dzieląc się tajemnicą stwarza się pewną magię wokół tematu i zawiązuje tajne stowarzyszenie kobiet wiedzących. No i gwarantuję, że poza kręgiem wtajemniczonych, nikt się o tej tajemnicy nie dowie. Poza kręgiem. Niezawsze małym, ale jednak. I to dopiero jest frajda. Niby nie można o tym mówić, ale dlaczego? Poza tym, jeśli jest to coś miłego, to radość w pojedynkę jest połowiczna, a jak jest to coś przykrego, to wsparcie zawsze pomaga... Meżuś i Pawlak zawsze nie mogą się nadziwić, z jaką szybkością wymieniamy między sobą z Agatą nie-magiczną pewne istotne, a czasem nawet i te nieistotne fakty. Zwłaszcza te nieistotne fakty są miłe - można pożartować, pogdybać, nie trzeba się przejmować. Facet to co innego. Im chyba nic nie jest potrzebne do werbalizowania i ze wszystkiego robią tajemnicę. Wszystko pozostawiają w sferze domyslów. Co prawda, każdy zapytany o ten temat facet powie, że on nie potrzebuje mówić o sprawach prywatnych, osobistych, nieistotnych dla innych z innym facetem. Akurat! Aż musi w nich kipieć chęć pogadania na takie tematy, tylko przecież są tacy męscy i to im nie pozwala. Dziwnym trafem, jak już z Pawlakiem wyczerpią repertuar swoich nie-tajemnic, to starają się wyłapać jak najwięcej z naszej paplaniny. No i jakoś tak przypadkiem te ploteczki na tajemne tematy bardzo ich zajmują. Oj... przepraszam... Wcale ich nie zajmują, tylko słuchają uważnie, żeby nie zrobić nam przykrości, że niby nie zwracają uwagi na nasze słowa.
A mój krąg wtajemniczonych wie wszystko o sobie. W zasadzie wszystko. No bo tajemnice tajemnicą, a o niektórych rzeczach wcale nie musimy rozmawiać, żeby nie móc się ich domyśleć, a do tego dochodzi jeszcze kobieca intuicja i niesłychanie przydatna umiejętność czytania między wierszami. Tak więc, drogi mężusiu, możesz być pewien - w blogu nie o wszystkim piszę pisząc. Ale kto ma się czegoś dowiedzieć, to i tak to w tych słowach znajdzie. A jak to robimy? To już tajemnicą pozostanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz