niedziela, 10 czerwca 2007

anoreksja - chęć bycia motylem

    Niedziela. Popołudnie niedzielne, takie poobiednie. Z kawką, pełnym brzuszkiem, wspomnieniem podniebieniowych rozkoszy i zapachu smakowitości... Leniwe i gorące. Mężuś z dwulatkiem poszli na plac zabaw, a ja siadłam przy komputerze, żeby znaleźć kilka informacji. Wpisałam w wyszukiwarkę hasło i tu chochlik klawiaturowy zrobił mi psikusa... Zamiast do pożądanego hasła, odesłał mnie do klubu anorektyczek. Uff... nie podejrzewam tutaj żadnej sugestii, ale sprawa ciut niesmaczna tak zaraz po obiedzie...
Ponieważ jednak ciekawa jestem świata, obejrzałam zdjęcia, przeczytałam kilka historii i całą resztę, na którą składają się najróżniejsze rady, porady, tabele, wskaźniki, linki.
Zastanawiam się tylko, jak można ważyć trzydzieści osiem kg przy wzroście sto siedemdziesiąt centymetrów i żyć... i walczyć z nadwagą.
Ale nauczyłam się również nowego spojrzenia na sprawę - jest to wybór świadomy. Co prawda wybór podjęty pod wpływem kreowanego wizerunku kobiety pozbawionej hm...  krągłości. Dziewczyny uciekają się do drastycznych metod odchudzania, ale jednocześnie ratują się najrożniejszymi suplementami, minerałami, witaminami. Przynajmniej tyle. Wyglądają jak... motyle - tak siebie nazywają.

Tak teraz siedzę i myślę o tym, co czytałam. W myślach utkwiło mi zwłaszcza jedno hasło, które brzmi następująco: pokochaj głód - znienawidzisz jedzenie.  Myślę jednak również o tych wszystkich ludziach, którzy muszą pokochać głód, ponieważ nie mają innego wyjścia. Myślę o tych wszystkich dzieciach, które marzą o tym, by móc o głodzie zapomnieć. O tych, którzy są motylami z nie swojego wyboru...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz