poniedziałek, 11 czerwca 2007

nagroda

    Dzisiaj dzień taki trochę zabiegany miałam. Znowu kilka spraw zebrało mi się do załatwienia jednego dnia. Byłam również z dwulatkiem na kontroli u pani doktor i... i jest tak zdrowy jak wieloryb, z czego cieszę się ogromnie.
A w nagrodę za dzielne i sumeinne branie różnistych lekarstw dwulatek dostał... No właśnie, jaką nagrodę może wybrać sobie dziecko, któremu nic nie brakuje? Zadziwił nas wszystkich swoim pragnieniem. A nagrodę kupiła najszczęśliwsza. Poszliśmy we trójkę do sklepu, dwulatek wybrał, dostał pieniążek i dumny i blady zapłacił sam.
Myśleliśmy, że dziecko wybierze loda, albo jakieś świństwo w stylu chipsy. Potem obstawialiśmy jakąs zabawkę. Ja myślałam o kolejnej książeczce albo kredkach. A tu nie... Okazało się., że jednak nie znamy swojego dwulatka... On sobie mianowicie zażyczył sandałki. Tak, sandałki. Buciki. Mimo iż jest właścicielem pary mięciutkich i wygodnych sandałków, zapragnął takich bardziej odkrytych, miękko wykończonych, które można nosić na bosą stópkę. Całe popołudnie chadzał w swoich nowych bucikach, a wieczorem wyciągnął mnie na spacer po tatę. Oczywiście w swoim nowym nabytku. Trzeba wszak sprawdzić ich zalety...
Zadziwia mnie ten maluch ogromnie. Teraz już śpi. Jakoś udało nam się mu wytłumaczyć, że śpi się bez butów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz