sobota, 5 maja 2007

współczesna czarownica

    Jak wygląda czarownica dawna? Ta zakorzeniona w tradycji i w bajkach? No ładna to ona nie była. Cóż... miała babeczka pecha... zdarza się wszak... Nie ma co! Nos krzywy, haczykowaty i kurzajki na nim. W chustce albo strzępiatym kapeluszu, żeby brak włosów przykryć. Ale tu tylko żałować jej można, cud-szampony wymyślone zostały wszak niestety wieki później. Sucha, kościata. (No tu to w zasadzie ideał dzisiejszy, więc czepiać się nie można.) No i zła była. I dzieci jadała. A dom jaki przyjazny miała! Hohoho!!! Gdzieś w głębi ciemnego lasu, więc sąsiedztwo się nie naprzykrzało. Na kurzej stopie, mały, ciasny, paskudny i ciągle jakieś obrzydlistwa się w nim gotowały. Ale trzeba jej przyznać - gotować to kobieta lubiła. Coż, że przyprawy hm... egzotyczne? A to żabie oko, a to noga pająka... Wszak dzisiaj się i turów już też nie jada. Kuchnia poszła z postępem znacznym. A poza tym przyprawy gotowe nabyć można. Cholera jednak wie, co w nich jest sproszkowane... Ale te stosy to już jednak przesada! Co innego miotły... I zamiecie taka i dowiezie szybko na miejsce. I paliwa nie trzeba, więc tania w utrzymaniu i środowiska nie zatruwa.
W sumie to taka nawet przyjazna ta wiedźma jednak była. Trochę introwertyczna, trochę narwana, ale jakieś wady musi mieć każdy, nie?
A ja jakoś tak zawsze pociąg do czarownic miałam. (Jakkolwiek by to nie zabrzmiało...) Zawsze bajki z czarownicami w roli głownej, albo chociaż w tle były u mnie na tapecie. Potem filmy. A potem zaczęłam się rozglądać i współczesne czarownice dojrzałam. (Tutaj też może być dwuznaczność... więc niech dalszy tekst moją myśl uściśli...)
I co widzę? Toż z postępem poszła i czarownica. Ta współczesna mieszka w bloku. Gotować bardzo lubi, ale i i na telefon czasem coś zamówi. Koty ma, a i owszem. Zazwyczaj dwa, w tym jeden czarny. Koty... No to trochę coś za dużo powiedziane. Mogą być kotki, no i to co w kocie z kota pozostało, bo współczesna jest bezlitosna dla płci męskiej... Oj! Dzieci albo nie ma, albo ma - to już od niej zależy. No i co jeszcze robi? Sprząta, pucuje, dom lśni i nie cuchnie. Sąsiedzi czasem się irytują, albo nosy wściubiać chcą, ale ta współczesna skutecznie je im temperuje... Zajęcia dodatkowe nawet odkryła: czasem maluje, czasem wiersze pisze, czasem pisze nie-wiersze. A czasem maluje kwiaty na filiżankach i dzbankach albo talerzykach. No i karty ta współczesna rozkłada. I aurę leczy. Nawet przez internet się nauczyła. Wyraźnie kumata bardziej i taka ciut mniej dzika. Widać stosu się boi, więc udaje, że cywilizowana...
Ale jedno jej zostało - jest sama... Bo mądra i wszystko wie i umie. I zaradna. I ŁADNA!!!! Intuicję ma ogromną i sny tłumaczy. Ludzie do niej lgną po radę... A ona radzi i czasem z nimi płacze.


A jako post scriptum polecam: http://pani-autograf.blog.onet.pl/2,ID189339168,index.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz