wtorek, 12 grudnia 2006

głowy Mikolaja

    Hm... co u mnie nowego? Siadłam do bloga i zamyśliłam się przez dluższą chwilę... A tak w ogóle, czy chwila może być dluższa, albo krótsza? Zatem zamyśliłam się przez kilka minut. Nie wiem sama, co u mnie. Dzieje się bardzo wiele, ale co konkretnie? Chyba ten paskudny śniegodeszcz pozbawił mnie możliwości właściwego kodowania bodźców zewnętrznych ;)
Prawiedwulatek śpi sobie smacznie. Nie dawal się wcale utłamsić, ale z racji swojego wieku ;) i ze względu na ilość czynności wykonywanych na minutę, musiał się wkońcu poddać i usnąć. Najszczęśliwsza babcia na świecie była dzisiaj i poddawała się wytrwale zabiegom medycznym, jakie prawiedwulatek na niej przeprowadzał. Odkąd dziecko zaczęło gromadzić strzykawki po swoich zastrzykach, zainteresowało się bardzo czynnie sprawami medcznymi. Najpierw misie miały iniekcję, a potem pan prawiedwulatek-doktor chodzil ze sznureczkiem na szyji i udawał, że to stetoskop, więc najszczęśliwsza się ulitowała i zakupiła zestaw młodego lekarza... I teraz przechodzi codziennie serię zastrzyków poprzedzoną gruntownym badaniem. Za to ja mam trochę więcej spokoju ;) Niestety spokój wykorzystuję na niecne plany typu znalezienie odpowiednich prezentow dla calej rodziny i zalatwianie bierzących spraw urzędowych. A to daje mi stały kontakt z przedświąteczną bieganiną. Wszędzie tłumy i tłumy. A w każdym sklepie to samo. No prawie w każdym. Dzisiaj skusil mnie rozświetlony sklep elektryczny, ponieważ zobaczyłam cudo malinowe na wystawie. Cudem malinowym byla lampka w kształcie kuli, a w niej różnokolorowe rybki. Weszłam do sklepu i wyczekalam się w długachnej kolejce - każdy nabywał lampki choinkowe w duzych ilościach. Dotrwalam do swojej kolejki i poprosiłam ową lampkę celem obejrzenia  :) Rybki były, ale się nie ruszały, bo coś się zacięło, a lampka świecila a i owszem, ale światla nie dawala, tylko podświetlala rybki. Już lekko skolowana byłam, ale na tyle jeszcze myśląca, że stwierdziłam iż to lampka dziwna i jeszcze nad jej zakupem zastanowię się. (Do tej pory myślę, jak może byc lampką coś, co nie świeci...) Ze sklepu elektrycznego blisko do sklepow z serii moje ulubione. Coś mnie dzisiaj blyskotki kusily i zwracałam większą niż zwykle uwagę na to co świeci. Chcialam nawet coś kupić dla malucha, ale mężuś będzie musiał mi wytłumaczyć pewne aspekty montażu zanim coś nabędę. Zastanowiły mnie też Mikolaje - niby to święta ładne idą i wszystko takie uladnione wszędzie i dużo tych Mikolajów, ktorzy prezenty mają nosić, a tu co krok straszą mnie głowy owych. W jednym sklepie nawet cala wystawa obieszona tym była. Ze strachem czmychnęlam czym prędzej, żeby rodzinkę uprzedzić, co by nikt tego nie kupił. No bo wiadomo, co komu w ręce wpadnie w wirze przedświątecznych zakupow? Jak ja dziecku wytłumaczę, że Mikołaj jest taki awangardowy teraz? I tak siedzę jak ten pustaczek i myśli zebrać nie mogę... za dwanaście dni Wigilia, a ja ani zakupów jeszcze nie zrobilam, ani prezentów nie nabylam. A codziennie po coś chodzę i coraz to większe dziwy widzę. Ciemne aniolki ze smutnymi buziami, glowy Mikolajów, lampi bezświetlne... Niech ten mężuś urlop już weźmie i mi pomoże, bo niedość, że będzie Wigilia bezpostna (niedziela) w zimowe święta bezśnieżne to jeszcze ulegnę presji sklepowej i kupię jakieś dziwadla.
No tak, a teraz napiję się kawki bezkofeinowej i odsapnę dluższą chwilkę ;) napawając się ciszą w domku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz