piątek, 22 grudnia 2006

zapiski z pamietnika, bo zaginą sierpień 2006 r.

„W podróży bez powrotu
Gdy ostrzej zaciął wiatr
Ty mi pomogłaś wygrać z losem, ty
Czekałaś na mnie w progu
I twój nieduży świat
Był mi wytchnieniem, był nadzieją, Natalie

O, Natalie
Masz przed sobą świat piękniejszy, lepsze dni
O, Natalie
To twój czas i twoje miejsce, Natalie
O, Natalie
Jeszcze się nauczysz żyć, Natalie
O, Natalie
Jeszcze drogę swą wybierzesz, Natalie
Lecz gdy otrzesz pierwsze łzy
Tak jak teraz będę blisko, Natalie

A kiedy już dorośniesz
I zerwiesz się jak ptak
Wargi zagryzę, nic nie powiem
W pył dróg odjadą goście
Zamiecie liście wiatr
Jesień zbyt długa w słońcu spłonie, Natalie

A potem wrócisz nagle
Porannym słońcem brzóz
Lekko zapukasz i otworzysz
W milczeniu spojrzysz na mnie
I będę wiedział już
Kochać i tracić jest tak łatwo, Natalie”


    Ano tak właśnie... Jak byłam dzieckiem i słuchałam, jak Ryszard Rynkowski (a w oryginale Krzysztof Klenczon) śpiewa tą piosenkę, moje myśli były skupione na czym innym niż dziś. Wtedy była to dla mnie piosenka ojca do córki, która sięgnie wysoko, zdobędzie wszystko czego zapragnie. Teraz? Teraz jest to cierpienie rodziców, że życie jest tak krótkie i pełne bólu, a jednocześnie cierpienie dzieci, że rodzice o tym wiedzą i że nie można temu upływowi czasu zapobiec. Ale jest to dla mnie nadal piosenka o wielkiej, wielkiej miłości. Akurat dzisiaj ją usłyszałam po wielu latach. I przeraziłam się tekstem - pełnym miłości, przebaczenia i żalu. Jakże ten tekst jest adekwatny do mojego stanu. Mama ma chore serce i jest teraz bardzo źle. Boję się nawet o tym myśleć... A tata? A tata cierpiał nie tak dawno, wtedy gdy wyruszyłam w drogę po miłość, szczęście, rodzinę. Teraz dopiero rozumiem, jak ważny jest powrót dzieci, choćby po wielu latach. I dopiero teraz wiem, jak ważne są powroty. Cieszę się z mojego powrotu i tych chwil szczęścia, które udało nam się wydrzeć losowi.
    Cóż... Jednak Natalie to bardzo magiczna piosenka - pieśń (nasza). A i jej sposób pojmowania dojrzewa wraz z nami. Pewnie niedługo będę pojmować ją z pozycji rodzica, którego dziecko pragnie więcej niż miłość moja...
Ale na zawsze będzie ona o mnie i moich rodzicach - gdzieś głęboko w sercu schowana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz