poniedziałek, 18 grudnia 2006

zapiski z pamietnika, bo zaginą czerwiec 2005 r.

Znowu naszła mnie jakaś nostalgia... Może się starzeję? Ha, ha, ha, ha... Czyja się kiedyś zestarzeję? Może i tak, ale mam nadzieję, że nigdy nie zestarzeję się duchem. Czego dotyczy moja nostalgia? Właściwie jest to nostalgia i refleksja, ogrom wspomnień i żal z czymś, co już minęło, i jednocześnie strach przed czymś, co nastąpi. Jeszcze tylko tydzień i nastąpią zmiany. Postanowiliśmy się wyprowadzić - inne mieszkanie, inne miasto, inne życie... A tutaj zostawię tyle wspomnień, tyle siebie... Szkoda mi... Tutaj obroniłam się, tutaj wyszłam za mąż, tutaj było nasze przyjęcie weselne, tutaj urodził się masz synek, tutaj były jego chrzciny... Tyle szczęśliwych chwil, które już na zawsze będą miały tło i zapach tego mieszkania. Co mnie czeka (co nas czeka)? Mam nadzieję, że równie szczęśliwe chwile, ale tych jednak szkoda...

Jak to łatwo zmienić świat, w którym się żyje - zrobić remont, spakować rzeczy, poustawiać na nowo meble - i już!
    ...ale za to będę mieć prawdziwy piec - kaflowy, biały, duży, z oryginalnymi stalowymi drzwiczkami! A w zasadzie trzy piece - po jednym w każdym nowym, dużym, przyszło-moim domu. I w kuchni też będę mieć piec. Moje kotki pewnie będą zachwycone. Będą się pewnie długimi godzinami wylegiwać przy nich albo na nich (jeśli uda im się wskoczyć). Jakie kwiatki posadzę na balkonie? Może truskawki w doniczkach? Czy Katedra, na którą będę poprzez park patrzeć z przyszło-moich okien nigdy mi się nie znudzi i czy zawsze będzie tak pięknie podświetlona? Co nas tam czeka? Jakie życie? Czy czasem uda nam się tam sięgnąć godziny 25-ej i ósmego dnia w tygodniu? Czy będziemy potrafili przeżyć tam szczęście?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz