piątek, 27 lipca 2007

jak boginią seksu stać się!

    Nic bardziej bagatelnego! Wystarczy buty upatrzeć sobie...
Nie jakieś tam po prostu, ale takie... buty sobie upatrzeć!!! Szpilki najlepiej. I to szpilki takie figlarne i kobiece okropnie i poklady kobiecości budzące... Takie w dodatku, co to seks na myśl prztywodzą.
No i tak sobie je oglądać i ochoty coraz większej nabierać. Na nie. Na seks również.
Aż dodtąd, gdy ochota będzie tak wielka, że buty świat przesłaniać zaczną. Wtedy natomiast  należy do sklepu się wybrać. Tak na letnio. No bo i buty i letnie, i zwiewne, to i ja letnia i zwiewna. Do butów tak pasująca już dziwnie...
A w sklepie niby przez przypadek i nie nachalnie i niby to szukam dopiero i sama nie wiem, czego chcę i czy w ogóle...
I najlepiej żeby facet chciał wtedy pomóc.... Dlaczego ma nie pomóc? Zwłaszcza, że ja taka zwiewna... A nogi długie i szczupłe i niebardzo opalone jeszcze, ale kostki wyraziste i stopy delikatne. No i paznokcie krwistoczerwone. A i na szyi korale takiego samego koloru. No i wszak możliwości nie ma, co by faceta do mnie nie przyciągnęło... Tego... No i on tak te buty zachwalać powinien. A buty cudne... Kobiece i zwiewne i delikatne i takie, takie Marilyn Monroe na myśl przywodzące i takie, co to grzech grzechem nie jest, bo to wszystko przez nie... No i on pomocny taki, że to niby na nogę nasunie... Uczucie i znane i nieopisane i takie... hm... samo w sobie, co to by się chciało te buty zakładać i zdejmować i znowu na nowo... No i on pomóc musi, bo buty takie, że tylko ktoś do zakładania potrzebny... Nie tylko znaczy, ale od czegoś zacząć trzeba...
No a potem to trzeba w nich stanąć. I te obcasy takie wysokie... I ja taka w nich wyższa jeszcze... I tak się sobie przyglądać trzeba i właściwie to już nawet butów nie widzieć, bo one tak ze mną wspołgrają, że jedno tworzymy... No i tak zwiewnie wszystko razem... I tak wyglądać ladnie przeładnie i wreszcie zacząć siebie podziwieć. I to już nie tylko te buty, bo buty jak buty, chociaż cudne prawdziwie...
No i on tak musi patrzeć też na te buty i podziwiać i na stopy też patrzeć i na nogi i na resztę ukradkiem, a potem to już nawet nie ukradkiem...
I tak się czuć i dziwnie i świetnie i tak inaczej, bo to przez te buty wszystko tak jakoś...
I ten facet taki pomocny, co to nawet zdjąć je pomoże. I to coś, co się wokół kostki oplątało zdejmie. Ja co prawda nie widzę, ale jest. Naprawdę jest podobno... I tak niby może ja miałabym ochotę na kawę  zapyta i do drzwi odprowadzi... I jeszcze niby to rozmawiać chce ze mną i już w zasadzie to nawet nie o te buty mu chodzi...

    No i tak się teraz zastanawiam, czy to ja właściwie nabyć je mogę... Cudne prawdziwe i takie niezwykłe. Oszaleć na ich punkcie można... Tylko jak jeden oszalał, to i drugi może... No właśnie, a ja nie wiem, czy może. No bo może?? No i czy ja w takim układzie też mogę?...
A buty takie jak dla mnie stworzone i dziwnie charakter mój odsłaniające... podkreślające... zdejmujące... stanowiące...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz