wtorek, 3 lipca 2007

"Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt...

... Bo tego nie wiesz nawet sama Ty
W tańczących wokół szarych lustrach dni
Rozbłyska Twój złoty śmiech
Przerwany w pół czuły gest
W pamięci składam wciąż
Pasjans z samych serc (...)"

    Ile wiemy o sobie? O sobie i o ludziach wokół których żyjemy, z którymi rozmawiamy każdego dnia? Kim tak naprawdę jest człowiek? Czy jest to ktoś, kto odsłania przed nami wszystkie swoje sekrety i wyciąga co do jednego asy z rękawa? Czy też może ktoś, kto jest niby wielka, gruba księga, którą zgłębiamy powoli i delektujemy się każdą kartą i każdym słowem. A te musimy odczytać i zinterpretować już sami? A może człowiek to ktoś, czyj obraz sobie tworzymy w myślach na początku, po pierwszym zdaniu, czy wymienionym poglądzie i do tego obrazu dopasowujemy wszystko? A jeśli coś do obrazu nie pasuje, po prostu nie zauważamy, albo odcinamy?
Zastanawiam się dzisiaj nad tym głęboko. Od rana mam ten temat w myślach i jakoś sam nie chce mi się z nich wydostać...
Człowiek... Istota cielesno - duchowa, z bagażem emocji, pragnień, wyobrażeń, myśli. Tak naprawdę niepoznawalny dla innych w sposób absolutny, ponieważ nikt nie jest nawet dla samego siebie w pełni pojęty, zrozumiały, nieskomplikowany. Każdy daje innym tyle, na ile mu chwila pozwala. I jedynie tyle, ile chce dać.  Ale i druga osba widzi w nim tylko to, co chce w danej chwili widzieć...
Cóż... widać determinuje nas zbyt mocno ten bagaż emocji, pragnień, wyobrażeń... Może to źle? A może to właśnie chroni nas przed innymi? Na to jednak już odopwiedzi nie znam i znać nie pragnę...

PS. Ale każdy z nas jest obdarzony opisem - to ten maluśkim druczkiem spisany... Wystarczy czasem tylko starannie instrukcję obsługi przejrzeć, by ustrzec się kłopotów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz