poniedziałek, 9 lipca 2007

mąż osobisty

    A po weekendzie u mnie zawsze jak po wakacjach najwspanialszych...  Spędzonych z mężem własnym i osobistym, który na te chwile staje się bardziej mężem, bardziej kochankiem, bardziej tym dawnym chłopakiem. Patrzy tymi oczami wielkimi i mruczy tym głosem o łagodnym brzmieniu. A potem tuli mnie do rana mocno, mocno i rano nigdzie nie musi iść. Jak ja lubię się budzić w te dni i wiedzieć, że on już nie śpi i patrzy na mnie. Tak jak kiedyś, jak od zawsze...
Poniedziałek już, a ja jeszcze czuję, jak ziemia drży...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz